piątek, 19 kwietnia 2013
Piątek - czarny?
Co za dzień. Mieliśmy wyjechać rano... Wyjeżdżamy 12.30. Zamiast skręcić w lewo szanowny GPS każe skręcić w prawo. Ok, myślę sobie, pewnie zaraz odbijemy w prawo. Nic z tych rzeczy, jedziemy prosto a raczej stoimy w korasie... Ja już zła, bo czuję, że nie jesttak, jak być powinno... Po co jechać do Łodzi autostradą, no po co? Dzięki ci wielki GPSie. Mam już nauczkę, planować podróż z mapą! Dojeżdżamy do Łodzi dużo później, niż zamierzałam. Jesteśmy 10min od celu i na skrzyżowaniu (stoję na czerwonym) wjechała w nas babka. Trochę nami zatrzęsło, Dzidziol w ryk, bo huk był ale na szczęście nam nic się nie stało. Babka przód skasowany, bo nadziała się na nasz hak... Spisywanie, gadka, szukanie miejsca do parkowania... Dotarliśmy na 15.30, dokładnie po pokazie Nick-Nack. Na tym nie koniec. Dobra, myślimy, pokaz się skończył ale pójdziemy do showroomu obejrzeć, co mają w sklepikach. W kasach przyjmują tylko gotówkę, zabrakło nam 30zł, szukamy bankomatu. Jest ale nie działa... Jedziemy coś zjeść. Dziecko zmęczone i marudne, jem w locie, wypijam kieliszek wina i robi mi się ciut lepiej. Jutro też jest dzień. Ciekawe jakiego będzie koloru ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz