wtorek, 23 kwietnia 2013

Piaskownica cz. 2

Moja ławka na placu zabaw powoli zamienia się w "lożę szyderców". Dziś spędziliśmy 4h w Zoo, bo Dzidziol stał się wielkim fanem tego przybytku niewoli... Jest tam również plac zabaw. Pojawił się tata, który usilnie próbował wmówić swojej córce, że zabawa w piaskownicy w ogóle nie jest fajna, bo  piasek jej wejdzie do butów a przecież ma białe rajstopy i mama będzie zła, jak je pobrudzą. Moją fawortką była jednak babcia. Przyszli obładowani w wiaderka, foremki, grabki i inne akcesoria. Dzieci oczywiście próbowały coś porzyczyć ale Babcia broniła przybytku wnusia, jak lwica. Nawet przeraźliwy pisk mojego syna nie zrobił na nich wrażenia. Babcia tylko skomentowała sytuację, że do piaskownicy powinno się przychodzić z własnymi zabawkami. I rośnie sobie pod jej skrzydłami mały sobek...
Matki Polki.
Mamy przekrzykiwały się w najróżniejszych ostrzeżeniach - "nie schodź, nie wchodź, nie spadnij, spadniesz, uderzysz się, nie wychodź, palce przytrzaśniesz...." Lata temu będąc w Londynie zajmowałam się dwójką dzieci i też siedziałam na ławce w parku. Co mnie uderzyło pamiętam, to matka siedząca obok i jej synek, który próbował wejść na drzewo. Chłopczykowi nie szło najlepiej i co chwilę spadał z niewysokiego pnia. Matka spoglądała znad książki i motywowała " Dalej, spróbuj jeszcze raz, dobrze ci idzie, dawaj!" Matka Polka nie pozwoliłaby dziecku nawet podejść do drzewa z obawy, że złamie sobie rękę lub nogę.
Często czuję z jakim wyrzutem patrzą na mnie inne mamy, gdy nie biegnę na pomoc dziecku, kiedy się przewróci, tylko uspokajam, że nic się nie stało. Nie mam nic przeciwko zabawie furtką, bo mój syn ma teraz "jazdę" na punkcie zamykania i otwierania drzwi. Nigdy nie przytrzasnął sobie palcy, zawsze trzyma dłoń na drzwiach a nie łapie ich brzegu. Jeśli coś się może stać mówię mojemu dziecku "uważaj!" Nie wmawiam mu, że może się uderzyć, spaść czy upaść. Z własnego dzieciństwa nie mam żadnych traumatycznych przeżyć a nigdy nikt nade mną nie stał i robiłam to, co chciałam. Nigdy nie zrobiłam sobie krzywdy. W książce "W głębi kontinuum"  Jean Liedloff dobrze jest opisany instynkt samozachowawczy dzieci. Oczywiście są sytuacje, w których należy interweniować ale bez przesady.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz