piątek, 26 kwietnia 2013

Relaks

Spędzamy weekend nad jeziorem, bez internetu i jest nam bardzo miło :)

środa, 24 kwietnia 2013

Dzieciosfera

Podczas tegorocznych targów About Design pojawi się DZIECIOSFERA - przestrzeń dla najmłodszych. Przez cały weekend Targów czeka Was moc atrakcji. Program będzie bardzo zróżnicowany i zadowoli nawet najbardziej wymagających milusińskich i ich rodziców. W strefie dziecięcej będą się również wystawiać młode marki oferujące niebanalne produkty dla dzieci: Bambaki, Bamboletto, Catamber, Craftoholic Shop , Koty na Płoty, Mon Chou, Pan Pepe, Pą Pą by Kiuik , Poody, Tanoshi, Viczi Fashion. Będzie można przyjść, obejrzeć, porozmawiać a nawet kupić ich wyjątkowe produkty.

Więcej informacji. TU

Krótko

Dziś krótko, bo Dzidziol dopiero padł a ja muszę spakować wszystkie graty, bo jutro ruszamy w drogę. Dziś cały dzień na dworze. Trochę na placu zabaw na Żoliborzu, potem skoczyliśmy na ciasto i kawkę do Kalimby i na koniec zaliczyliśmy plac zabaw pod blokiem.
Z piaskownicowych obserwacji.
W piaskownicy siedziałam z bardzo fajnymi babciami - takie wyluzowane, wesołe babeczki ze zdrowym podejściem do dzieci! Po chwili przyszła ładna, zgrabna mama z dosyć otyłą, na oko 3 letnią córeczką. Nie dosłyszałam początku rozmowy ale fajna babcia poruszyła temat nadwagi u dzieci - odważna - zgrabna mama zaczęła się tłumaczyć, że córka wcale dużo nie je i że obydwoje z mężem będąc dziećmi byli grubaskami a teraz "o proszę, jaką mam figurę, ona też sie wyciągnie!". Babcia  stwierdziła, że jeśli to rzeczywiście rodzinne, to dobrze ale ona widzi wiele dzieci z poważną nadwagą, której już się nie pozbędą. Taka otyłość szkodzi sercu, stawom itd.
Też widuję co raz więcej wielkich dzieci, nasz lekarz nazywa je "kaszojadami", na szczęście nasz synek jest akuratny. Ostatnio nawet mniej niż akurat, bo nie chce jeść. Do niedawna wciągał zupę z warzywami, aż mu się uszy trzęsły a teraz dwie łyżki chlipnie i już. Może to taki okres i za jakiś czas znowu z ust nie będzie schodził okrzyk "jeść!"
Druga sprawa - ubiór.
Dzidziol zawsze jest jednym z najlżej ubranych dzieci na placu zabaw. Nie mogę czasem pojąć, jak matka ubrana w lekką kurteczkę może zakładać dziecku grubaśny sweter i kurtkę, czapkę i to wszystko obwija szalikiem. Potem się dziwią, że dziecko choruje, więc jeszcze jeden sweterek... Zgroza!
Kończę na dziś, dobrej nocy!

wtorek, 23 kwietnia 2013

Piaskownica cz. 2

Moja ławka na placu zabaw powoli zamienia się w "lożę szyderców". Dziś spędziliśmy 4h w Zoo, bo Dzidziol stał się wielkim fanem tego przybytku niewoli... Jest tam również plac zabaw. Pojawił się tata, który usilnie próbował wmówić swojej córce, że zabawa w piaskownicy w ogóle nie jest fajna, bo  piasek jej wejdzie do butów a przecież ma białe rajstopy i mama będzie zła, jak je pobrudzą. Moją fawortką była jednak babcia. Przyszli obładowani w wiaderka, foremki, grabki i inne akcesoria. Dzieci oczywiście próbowały coś porzyczyć ale Babcia broniła przybytku wnusia, jak lwica. Nawet przeraźliwy pisk mojego syna nie zrobił na nich wrażenia. Babcia tylko skomentowała sytuację, że do piaskownicy powinno się przychodzić z własnymi zabawkami. I rośnie sobie pod jej skrzydłami mały sobek...
Matki Polki.
Mamy przekrzykiwały się w najróżniejszych ostrzeżeniach - "nie schodź, nie wchodź, nie spadnij, spadniesz, uderzysz się, nie wychodź, palce przytrzaśniesz...." Lata temu będąc w Londynie zajmowałam się dwójką dzieci i też siedziałam na ławce w parku. Co mnie uderzyło pamiętam, to matka siedząca obok i jej synek, który próbował wejść na drzewo. Chłopczykowi nie szło najlepiej i co chwilę spadał z niewysokiego pnia. Matka spoglądała znad książki i motywowała " Dalej, spróbuj jeszcze raz, dobrze ci idzie, dawaj!" Matka Polka nie pozwoliłaby dziecku nawet podejść do drzewa z obawy, że złamie sobie rękę lub nogę.
Często czuję z jakim wyrzutem patrzą na mnie inne mamy, gdy nie biegnę na pomoc dziecku, kiedy się przewróci, tylko uspokajam, że nic się nie stało. Nie mam nic przeciwko zabawie furtką, bo mój syn ma teraz "jazdę" na punkcie zamykania i otwierania drzwi. Nigdy nie przytrzasnął sobie palcy, zawsze trzyma dłoń na drzwiach a nie łapie ich brzegu. Jeśli coś się może stać mówię mojemu dziecku "uważaj!" Nie wmawiam mu, że może się uderzyć, spaść czy upaść. Z własnego dzieciństwa nie mam żadnych traumatycznych przeżyć a nigdy nikt nade mną nie stał i robiłam to, co chciałam. Nigdy nie zrobiłam sobie krzywdy. W książce "W głębi kontinuum"  Jean Liedloff dobrze jest opisany instynkt samozachowawczy dzieci. Oczywiście są sytuacje, w których należy interweniować ale bez przesady.

Boso

Moje dziecko jest fanem bosych stóp. Śpi w samych śpiochach, nie mogę go niczym przykryć, bo się od razu budzi. Jeśli zakładam mu pajacyka bez stóp i do tego skarpetki (żeby nie zmarzł), w nocy je zdejmuje. W samochodzie podczas jazdy buty i skarpetki lądują na siedzeniu obok.  W domu, ku przerażeniu Babć i Cioć biega bez skarpetek.


Gołe stopy - pewne przeziębienie

Nie! Przeziębienie zaczyna się wówczas, gdy wychłodzony lub przegrzany organizm dziecka staje się bardziej wrażliwy na czające się w otoczeniu bakterie lub wirusy (zwykle atakują one najpierw błonę śluzową wyściełającą drogi oddechowe). Tylko malec, który ma obniżoną odporność, może się przeziębić wychodząc z domu w chłodniejszy letni dzień bez bucików.



Bieganie na bosaka hartuje dziecko?

Tak! Naczynia krwionośne przystosowują się wtedy do gwałtownych zmian temperatury, zwłaszcza jeśli malec wbiega z rozgrzanego piasku do zimnej wody albo chodzi po rosie (po takich wyczynach wytrzyj dziecku nogi i załóż skarpetki). Dzięki temu jesienią i zimą organizm malca jest mniej wrażliwy na różnice temperatur między ciepłym wnętrzem mieszkania a podwórkiem, gdzie jest deszczowo albo mroźnie. Nawet w pochmurny letni dzień dziecko może biegać boso - jest wtedy cały czas w ruchu i z pewnością nie zmarznie. Dopilnuj tylko, by na tym terenie nie było ostrych kamyków lub potłuczonego szkła, a piasek w piaskownicy był na pewno czysty.

Bez butów łatwiej się pośliznąć

Nie! Wręcz przeciwnie. Dziecko, które jeszcze niepewnie chodzi, na śliskiej powierzchni przewróci się znacznie łatwiej w bucikach albo w skarpetkach. Gołe stopy są przecież lekko wilgotne, łatwiej więc przywierają do podłoża. Paluszki pomagają im "przytrzymać się" podłogi i odepchnąć od niej, żeby zrobić następny krok. Gdyby było inaczej, dzieci przychodziłyby na świat w butach!

Chodzenie boso to ćwiczenie stóp

Tak! Stąpanie bez butów bardzo pomaga w kształtowaniu się sklepienia pulchnej i niezbyt jeszcze foremnej stopy małego dziecka. Kiedy maluch maszeruje na bosaka po piasku, trawie, mchu albo małych kamyczkach, jego palce swobodnie zginają się i prostują.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Edukacja domowa

"Homeschooling zaintrygował mnie, kiedy odkryłam, że mój długo chorujący syn, na nadrabianie zaległości szkolnych w domu poświęca ok. 1,5 godziny dziennie. Łącznie z przepisaniem notatek i odrobieniem zadanych lekcji. To oznaczało, że zamiast 6 godzin w szkole, kiedy zostawał w domu, ta sama ilość nauki zajmowała mu cztery raz mniej czasu. Pomijam fakt, że nie musiał tachać do szkoły i z powrotem plecaka o wadze prawie dwukrotnie przekraczającej dopuszczalną."

C.d artykułu   TUTAJ

Yhhhh

W związku z tym, że mój laptop padł jestem skazana na iPada i raczej sobie nie radzę z dodawaniem zdjęć i całą resztą, stąd też pewien bałagan w mojej liście... Próbuję dalej



mamissima.pl/cotton_ball_lights
mamissima.pl/lamps

Na poprawę nastroju




Na poprawę nastroju najlepsze są zawsze zakupy. Do tej pory nic nie mogłam kupić przez internet, bo ciągle byliśmy w ruchu i ciężko mi było zdecydować, jaki podać adres ;)

Od maja będziemy już bardziej stabilni mieszkaniowo, więc chyba zaszaleję a dziś właśnie na poprawę nastroju (mąż mnie opuścił na kilka dni), zrobię sobie listę dzieciowych rzeczy do kupienia :)

spodnie-grafit-sciagacz
spodnie-niebieskie
bluzeczka-niebieskie-liski
jour_paris_kubek_z_uszkami_mis_mu

"Idziemy do domu?"

Dziś pół dnia spędziliśmy na placu zabaw i rzuciła mi się w uszy jedna sprawa. Co chwilę słyszałam z ust różnych mam "kochanie, idziemy do domu? Chodźmy już do domu, co? Idziemy? Zaraz idziemy do domu kochanie...." Nie dziwię się, że odpowiedź większości dzieci brzmiała "nie, jeszcze nie, zaraz, nie chcę". Gdybym była dzieckiem, które się świetnie bawi i słyszała bym matkę, która przez 10min pyta się mnie, czy idziemy do domu, to też bym sobie nic z tego nie robiła. Najbardziej zadziwiła mnie jedna ciężarna mama, z 3 lub 4 latkiem. Najpierw powiedziała "Krzysiu, mama jest głodna, pójdziemy do domu?". Krzyś rzecz jasna, odparł, że on nie jest głodny i że nigdzie nie idą. Matka jeszcze 3x, jak mantrę powtórzyła swoje poczym zwróciła się do mnie, co ona ma zrobicć, jak wyprowadzić synka z placu zabaw bez płaczu. Ja brutalnie odparłam, że czasem bez płaczu poprostu się nie da i nie należy się tym przejmować, tylko wziąć dziecko za rękę (za chabety - pomyślałam sobie) i wyprowadzić. Ja daję mojemu dziecku pozory decyzyjności. Mówię, "kochanie, którą furtką wychodzimy, wybierz." Albo daję mu do wyboru uliczkę, którą będziemy wracać ale nigdy się go nie pytam, czy idziemy. Mówię np. że ma jeszcze 5min, bo później wychodzimy i nie przejmuję się płaczem. Tak naprawdę, to tego płaczu nigdy nie ma albo jest tylko stękanie. Na placu zabaw słyszę natomiast próby przekupstwa, że pójdą kupič ciastko, loda, zabawkę. Toż to zbankrutować można!
Dodam, że mama Krzysia siedziała jeszcze 30min, poczym się wkurzyła i wzięła syna za chabety a do mnie powiedziała "przeprasza ale już nie mogłam dłużej czekać...". Kurcze, biedna kobieta, co ona musi czuć i myśleć, że boi się być stanowcza wobec syna i przeprasza obcą matkę w piaskownicy... Tak się wymądrzam, choć sama popełniam masę błędów ale stwierdziłam, że takie "piaskownicowe" obserwacje są bardzo pomocne, bo widzi się u innych, to, czego u siebie woli się nie zauważać.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Dziecko jest lustrem dla rodzica


Dziecko jest lustrem dla rodzica

Nie oznacza to, że wszystko, co dziecko robi, mówi itd. nauczyło się od swoich rodziców. Że wszystko, co jest w dziecku jest wynikiem naśladowania.
Dziecko jest lustrem, bo pomaga się konfrontować z samym sobą. Jest lustrem, kiedy odważamy się na relację z dzieckiem spojrzeć w ten sposób. Kiedy gotowi jesteśmy zajrzeć do lustra.
I co możemy zobaczyć?
Nasze uczucia i potrzeby. To, co nas złości i nam przeszkadza. Jakie emocje budzi w nas zachowanie dziecka. Jeśli weźmiemy odpowiedzialność za swoje uczucia możemy dzięki dziecku zobaczyć nasze niezaspokojone potrzeby. Możemy zamiast pytania: co zrobić, żeby dziecko... zadać sobie inne pytania: co jest we mnie takiego, co tak mocno zostało poruszone. Skąd to się wzięło, do czego miało służyć. Co się kryje pod tymi emocjami. Pod złością, gniewem. Jaki się kryje strach. 
Nasze uczucia i potrzeby to także to, co nam daje radość. Możemy sięgnąć dalej niż do myśli, że dziecko jest grzeczne i ładnie się zachowuje. Zadać sobie pytanie: dlaczego to takie ważne. jaka MOJA potrzeba została zaspokojona, na co liczę, jakie moje obawy nie potwierdziły się, że przyniosło mi to taką radość.
Dziecko konfrontuje dorosłego także z jego przekonaniami i ze stereotypami, które ma gdzieś w sobie. Pozwala zakwestionować wiele z nich. Jeśli dorosły jest gotowy to zobaczyć, jeśli odważa się być otwartym na to, co widzi.
Co moja reakcja na zachowanie dziecka mówi o mnie? Co mówi o moich przekonaniach na temat świata i innych ludzi? Co z tego, co widzę w zachowaniu dziecka i w dziecku wynika z obserwacji a co z moich przekonań?
Szczególnie wyraźnie widać to, gdy dorosły styka się z noworodkiem. Dzieckiem, które jest na początku drogi. Tutaj większość tego, co widzi dorosły jest odbiciem, projekcją. Czy dziecko, które głośno krzyczy, boi się? A może jest smutne, albo się złości? A może manipuluje i robi na złość? To wszystko jest nasze odbicie. Zachęta, by zadać sobie pytanie: dlaczego widzę to, co widzę.
Takim "lustrem" może być dla człowieka wszystko, co go otacza. Inny człowiek i jego zachowanie. Przeczytana książka lub artykuł. Obejrzany film. Jakaś sytuacja. Jeśli coś budzi w kimś silne emocje to jest dobry kandydat na lustro. Dziecko jest dobrym lustrem, bo od tego, co pokazuje dzień po dniu trudno jest uciec.
Podstawowy warunek to zadawanie sobie określonych pytań. Nie: co tu jest dobre a co złe, co się dowiedziałem o... osobie, sytuacji. Tylko CO MOJA REAKCJA MÓWI O MNIE. Co się dowiedziałem o sobie. Drugi warunek to robienie tego z miłością. Przede wszystkim miłością do siebie. Żeby to, co się dowiadujemy o sobie było pomocne i wspierało rozwój. A więc nie: co jest ze mną nie tak, ale CZEGO POTRZEBUJĘ.

Niedziela

Dziś o dziwo spokojny dzień. Na FW dotarliśmy o 13 i tłumów nie było, więc jeszcze raz na spokojnie wszystko obejrzeliśmy i skusiłam się na bardzo prostą ale przyjemną dla oka bluzkę dla Dzidziola flawless
Synek znowu był atrakcją i strzelali mu foty, ja zresztą też ale dopóki mąż mi nie naprawi kompa, to chyba nic nie wrzucę...
Po południu poszliśmy do parku i synek wprowadzał terror wrzeszcząc na każdego, kto zbliżył się do furtki. Faza "drzwi" polega na zamykaniu i otwieraniu :) i oczywiście nikt mu nie może towarzyszyć przy tej czynności.
Jutro opuszczamy Łódz na jakiś czas - chciałabym tu przyjechać w maju, żeby spotkać się z podróżnikami z Wietnamu - Szymkiem, małym przyjacielem naszego synka.

sobota, 20 kwietnia 2013

Hush Warsaw

9 czerwca na Stadionie Narodowym HUSH WARSAW wyznaczy nowy kierunek! Uporządkuje chaos rynku mody i pokaże wam profesjonalne oblicze projektowania.

ŚCIEGI + PCHLI TARG DLA DZIECI = HUSH WARSAW

HUSH WARSAW to połączenie dwóch wydarzeń i pierwsze na taką skalę targi niezależnych marek i projektantów mody.

9 czerwca w galerii Stadionu Narodowego swoje kolekcje zaprezentuje ponad 160 marek i projektantów z kraju i zagranicy. Każdy znajdzie tu coś dla siebie: od biżuterii przez torby, buty, okulary, zegarki i resztę garderoby, a także modę i dizajn dla dzieci.

Moda HUSH WARSAW to autorskie kroje, dobre materiały, oryginalne formy w limitowanych edycjach i przystępnych cenach. To wysoka jakość wykonania pochodząca z lokalnych rynków. To dowód na to, że projektowanie w Polsce prężnie się rozwija a zainteresowanie klientów rośnie.



HUSH WARSAW # strefa z poradami stylistów i makijażystów.

HUSH WARSAW # strefa zabawy i całodziennej opieki dla dzieci.

HUSH WARSAW # strefa dobrego smaku z ofertą najlepszych warszawskich kuchni.

HUSH WARSAW # strefa dla prasy i fotograficzne laboratorium Impossible.

HUSH WARSAW & Stadion Narodowy udostępnia wam potężną przestrzeń na najmodniejsze wydarzenie tego roku.

Przyjdź 9 czerwca i zostań z nami przez cały dzień! Buduj z nami nową jakość!

WSTĘP WOLNY

Partner strategiczny: H7 Advertising & Marketing Agency

Partner merytoryczny: Art & Fashion Festival

Sponsor Hush Warsaw & Hush Warsaw Kids: PAT & RUB by Kinga Rusin

Patroni Medialni: Twój Styl/ Tvn Style/ Exklusiv/ Gaga/ Chilli Zet/ Onet.pl/ ROstyle & Life/ Futu/ Label Magazine.

foto: Adam Iwański
identyfikacja wizualna HUSH WARSAW: H7 Advertising & Marketing Agency

Copyright © 2013 HUSH WARSAW, All Rights Reserved.

PLANY WAKACYJNE

DZIŚ ZACZĘŁAM SIĘ ZASTANAWIAĆ, JAKIE JEST IDEALNE MIEJSCE NA WYJAZD Z DZIECKIEM. NIECIERPLIWIE CZEKAM NA POWRÓT ZNAJOMYCH, KTÓRZY POJECHALI Z NIESPEŁNA DWULETNIM SYNKIEM DO WIETNAMU. Z OPISÓW NA BLOGU WIEM, ŻE RADZĄ SOBIE ŚWIETNIE. JESTEM POD OGROMNYM WRAŻENIEM, BO NA DZIEŃ DZISIEJSZY NIE WYBRAŁABYM SIĘ Z DZIDZIOLEM W TAKĄ PODRÓŻ.
NIE JESTEŚMY TYPEM RODZINY, KTÓRA JEDZIE NA WAKACJE DO EGIPTU I LEŻY PLACKIEM NA PLAŻY, CZY PRZY BASENIE.
NASZE WAKACYJNE WYJAZDY OPIERAŁY SIĘ NA ZWIEDZANIU, CHODZENIU PO MIEŚCIE I PO MUZEACH. Z DZIECKIEM MOŻE BYĆ CIĘŻKO. DZIŚ MIELIŚMY NAMIASTKĘ TEGO, JAK TO MOŻE WYGLĄDAĆ. SYNEK CHĘTNIE CHODZIŁ ALE WŁASNYMI DROGAMI, INTERESOWAŁO GO WIELE ALE NIEKONIECZNIE TO, CO MY BYŚMY CHCIELI OBEJRZEĆ... DUŻE MIASTO - PLANOWALIŚMY ZWIEDZENIE BARCELONY, LUDZIE, MUZEA, ZABYTKI, NIE WIEM, CZY TO MU SIĘ SPODOBA...

O PODRÓŻUJĄCYCH RODZINACH:

-jak-sie-wybrac-w-podroz-z-dzieckiem

mali-podroznicy-w-wielkim-swiecie-okiem-podrozujacej-mamy/

rodzina-bez-granic

pocztowka-z-gwatemali






artykuł

COŚ NA PRZYSZŁOŚĆ:

Pojawienie się młodszego brata/ siostry to czas zmian w domu, zamieszanie, odwiedziny i gratulacje – jak ułożyć wspólne życie zgodnie z potrzebami wszystkich domowników?

Bycie_pierwszym_nie_jest_latwe

ARTYKUŁ



O sztuce akceptacji trudnych emocji

Bunt dwulatka
"2-letni chłopczyk bawi się radośnie na placu zabaw. Słyszy głos mamy: „Jasiu, jeszcze pobawisz się chwilę na tym autku i idziemy do domu na obiad”. W odpowiedzi rzuca donośne „Nie!”. Gdy po kilku minutach mama prowadzi go do wózka, rozpacza, krzyczy, zalany łzami kładzie się na chodniku. Podczas wchodzenia  do wózka pręży się i próbuje wyskoczyć. Kilka osób patrzy się ze współczuciem, ktoś kręci głową z dezaprobatą i mówi: „Co to za dziecko! Jak  można pozwalać na coś takiego”.
c.d



sobota

NIESTETY JESTEŚMY ZAŁAMANI POZIOMEM PRAC NA FW. MYŚLAŁAM, ŻE JAK WEJDZIEMY, TO KOLANA SIĘ PODE MNĄ UGNĄ A PORTFEL OPUSTOSZEJE.... NIC Z TYCH RZECZY. CO MNIE UDERZYŁO, TO BARDZO SŁABE GATUNKOWO MATERIAŁY. WSZYSTKO BYŁO NA JEDNO KOPYTO, NIC NAS NIE ZASKOCZYŁO I NIE URZEKŁO... JEDYNIE  flawless BYŁO CIEKAWE ALE UBRANKA MIELI GŁÓWNIE DLA DZIEWCZYNEK.

JUTRO IDZIEMY NA DWA POKAZY, NIE SPODZIEWAM SIĘ FAJERWERKÓW.

NIE PISZĘ TEGO DLATEGO, ŻE TO MOJE ZNAJOME ALE NAPRAWDĘ NA TLE INNYCH NICK-NACK  WYRÓŻNIAŁO SIĘ!

piątek, 19 kwietnia 2013

Nocnik

Synek jest pod wrażeniem swych nocnikowych wyczynów ;) siada, schodzi, sprawdza, czy coś jest czy nie ma. Powtarza mantrę - kupa, siku, kupa, siku. Wreszcie jest! Siku! Oczywiście sprawdzone namacalnie :) radość, brawa mamy i taty, i komisyjne wylanie zawartości do toalety. Może jednak szybciej niż myślałam dziecię załapie o co chodzi :)

Piątek - czarny?

Co za dzień. Mieliśmy wyjechać rano... Wyjeżdżamy 12.30. Zamiast skręcić w lewo szanowny GPS każe skręcić w prawo. Ok, myślę sobie, pewnie zaraz odbijemy w prawo. Nic z tych rzeczy, jedziemy prosto a raczej stoimy w korasie... Ja już zła, bo czuję, że nie jesttak,  jak być powinno... Po co jechać do Łodzi autostradą, no po co? Dzięki ci wielki GPSie. Mam już nauczkę, planować podróż z mapą! Dojeżdżamy do Łodzi dużo później, niż zamierzałam. Jesteśmy 10min od celu i na skrzyżowaniu (stoję na czerwonym) wjechała w nas babka. Trochę nami zatrzęsło, Dzidziol w ryk, bo huk był ale na szczęście nam nic się nie stało. Babka przód skasowany, bo nadziała się na nasz hak... Spisywanie, gadka, szukanie miejsca do parkowania... Dotarliśmy na 15.30, dokładnie po pokazie Nick-Nack. Na tym nie koniec. Dobra, myślimy, pokaz się skończył ale pójdziemy do showroomu obejrzeć, co mają w sklepikach. W kasach przyjmują tylko gotówkę, zabrakło nam 30zł, szukamy bankomatu. Jest ale nie działa... Jedziemy coś zjeść. Dziecko zmęczone i marudne, jem w locie, wypijam kieliszek wina i robi mi się ciut lepiej. Jutro też jest dzień. Ciekawe jakiego będzie koloru ;)

czwartek, 18 kwietnia 2013

Fashion week w Łodzi

Jutro ruszamy do Łodzi na Fashion Week - zobaczymy pokaz naszych znajomych Nick-Nack i mam nadzieję wiele innych ciekawych rzeczy.

Czarny Czwartek - wszystkie komputery odmawiają mi współpracy...

Padł mi komp... Brak dostępu do zdjęć i tysiąca innych danych...

Dziś było pierwsze nocnikowe siku, chyba trochę przez przypadek, bo następne wylądowało na podłodze... Synek ma zabawę, rano rozbiera się cały i zasiada na tronie :) schodzi, znowu siada i tak trwa to ok. 10 minut.

Po południu pojechaliśmy do Smyka zaopatrzyć się w łopatkę, sitko i grabki - niezbędnik bywalca piaskownicy ;)

Potem poszliśmy na Chmielną do księgarni dla dzieci, po dawno upatrzoną książkę Alison Jay "Welcome to the Zoo" - temat ostatnio nam bliski.

Książka nie rozczarowała mnie ani trochę przy dokładniejszym przejrzeniu.
Najważniejsze jednak, że synek podziela mój zachwyt.

Miałam wrzucić zdjęcia ale ten padnięty komputer mi to uniemożliwił...

Na Chmielnej kupiliśmy sobie po najlepszym w mieście pączku i poszliśmy na spacer na Nowy Świat. Za najładniejszymi dziewczynami, tak się wszyscy nie oglądali, jak za moim dzieckiem :) było mi bardzo miło!



środa, 17 kwietnia 2013

DO KUPIENIA

 SYNEK OD NIEDAWNA  LUBI GRY, ZARÓWNO KOMPUTEROWE, JAK I PLANSZOWE. BARDZO MU SIĘ PODOBA  LOTERYJKA, KTÓRĄ KUPIŁAM "NA SZYBKO" W BIEDRONCE :)


 BEZBŁĘDNIE DOPASOWUJE ZWIERZAKI I NADAL FAWORYTEM JEST MIŚ, TU MAMY NAWET KILKA GATUNKÓW :)

POMYŚLAŁAM, ŻE CZAS ZATEM ZAINWESTOWAĆ W COŚ BARDZIEJ GUSTOWNEGO I ESTETYCZNEGO









środa


 Podjęliśmy dzisiaj próbę porannego siadania na nocnik. Synek zażądał totalnego negliżu i baji. Bardzo mu się podobało siedzenie i cały czas powtarzał "kupa, siku" ale na gadaniu się skończyło :)





 Przy śniadaniu wręczyłam synkowi prezent - zwierzątka pacynki z Ikei. Dzidziol był zachwycony i zastrzelił mnie tekstem "Zoo brum brum!". Próbuję się upewnić i pytam - "Chcesz jechać do zoo?", synek - " Tak, zoo, brum brum". Na szczęście po porannym deszczu wyszło słońce i wyprawa do zoo była dobrym pomysłem.


Weszliśmy na teren zoo i synek już wiedział którędy trzeba iść do małp i że po drodze są papugi :)

WRESZCIE MOGLIŚMY PODZIWIAĆ FLAMINGI NA ZEWNĄTRZ






W tym miejscu, z dala od zwierząt i zwiedzających spędziliśmy ok. 5 minut. Patrzyłam, jak moje dziecko krzycząc "góra" biega w kółko.





Próby negocjacji - "Dam ci łopatkę a ty mi grabki"

 "hmmm, kto ma moją łopatkę..."


 'Teraz już chcę swoją łopatkę"
Udało mi się nauczyć synka, żeby nie reagował rykiem i histerią, kiedy będzie chciał czyjąś łopatkę lub grabki, tylko żeby próbował się dogadać. Bardzo mu się to spodobało i co chwilę podchodził do dzieci i się wymieniał.