piątek, 29 marca 2013

piątek

Wczorajszy dzień przechorowałam - zatrucie... musiałam opracować system, jak się zająć dzieckiem nie mając kompletnie na to siły. Ratowały mnie bajki, leżenie na dywanie pod kołdrą, pod drzwiami do łazienki - podnosiłam nogi a synek przebiegał pod nimi, ubaw miał wielki, bo robił sobie tunele pod kołdrą. Jakoś dałam radę a nawet przespaliśmy się 1,5h. Teraz nie wiem, co gorsze, moja, czy synka choroba. Jak jemu coś dolega, to serce mnie boli i zrobiłabym wszystko żeby mu pomóc. Z kolei moja choroba powala mnie i nie mam kompletnie energii a nieraz nawet możliwości zajęcia się nim. I co robić z marudzącym dzieckiem, które oczekuje od ciebie, że będziecie czytać książki, budować wierze, skakać, biegać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz