Wczoraj synek miał tak fatalny nastrój z powodu rosnących zębów, że postanowiliśmy udać się z wizytą do Maxa i Milo z nadzieją, że to trochę poprawi samopoczucie nam i dziecku. Jak zwykle było bardzo miło. Już sama podróż, około 70km, była urocza, bo świeciło słońce a ośnieżone drzewa iskrzyły się, gdyż mróz był niemały. Max po raz kolejny ujął mnie swą opiekuńczością w stosunku do naszego syna, choć nie zabrakło również walk o jedną (najfajniejszą) zabawkę :)
Dziś byliśmy na zajęciach w StrefieRozwoju i dowiedziałam się, że nasz synek ma umysł analityczny (po tatusiu :) )
Zęby nadal nam dają do wiwatu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz