Nasza wizyta w Muzeum Narodowym w Warszawie. Podobnie, jak ostatnio w Łodzi, synek upodobał sobie monitor. Tym razem oglądaliśmy z 10min film "Tam i Tu". Synek nazwał ten filmik "duchy", bo były to różnokolorowe światła, które się zmieniały pod względem kształtu, wielkości i koloru. Kiedy chciałam zobaczyć coś innego, to spotykałam się z buntem.... Aaa! bardzo podobały mu się też rzeźby. Później pojechaliśmy na zakupy i muszę z przykrością stwierdzić, że synek dużo lepiej znosi wizyty w galerii handlowej... Może mu się kiedyś odmieni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz